piątek, 9 stycznia 2015

PIES OSIOŁ

Nie idę! Zapomnij! Nie, bo nie i już! Tak wyglądały moje pierwsze spacery. Nie lubiłem, nie chciałem i zdecydowanie nie rozumiałem, zamiłowania innych czworonogów do tego rodzaju aktywności. Samo hasło, „na dwór” całkiem fajne, zakładanie obróżki też. Skoki i radość, ale potem otwierali drzwi i czar pryskał. Rodzice chcieli mnie przechytrzyć i zabierali smaczki albo zabawki, ale nie ze mną te numery. Byłem sprytniejszy. Mówili, że żaden ze mnie bull, tylko zwykły osioł. Zwykły czy niezwykły, to ja nie wiem, ale chodzić nie chciałem. Ewentualnie siku pod domem i z powrotem (ewentualnie, bo czasami głupio mi było robić poza domem, więc trzymałem do powrotu i robiłem w przedpokoju od razu po przekroczeniu progu). Myślicie, że szybko się znudziłem? A gdzież tam! Jeszcze jako 6-cio miesięczny szczeniak lubiłem się zapierać. Potem mi się znudziło, ale czasami dla rozrywki, przypominam rodzicom jaki potrafi być ze mnie osioł.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz