Na Nowy Rok przybywa dnia na barani skok? To z pewnością pomyłka,
bo na Nowy Rok przybywa dnia na bullowy skok. Już nie mogę się doczekać coraz
dłuższych spacerów, szaleństwa na łące i skoków po patyk. Wiosno czekam na
Ciebie!
czwartek, 15 stycznia 2015
wtorek, 13 stycznia 2015
PIERWSZA PSIA MIŁOŚĆ
Razem
z rodzicami, najbardziej lubię oglądać programy przyrodnicze, zwłaszcza te o
psach. Z jednego z nich dowiedziałem się, że bulteriery powstały na skutek
skrzyżowania wielu ras. Moimi przodkami są: różne teriery, buldog, chart, a
nawet dalmatyńczyk. Nic więc dziwnego, że mam słabość do dalmatyńczyków i po
raz pierwszy zakochałem się właśnie w przedstawicielce tej rasy. Ciągnie swój
do swego. Sara była moją najlepszą przyjaciółką i towarzyszką zabaw. Niestety
jak w tanim romansie, pojawiły się przeszkody i Sara musiała wyprowadzić się z
naszego osiedla. Na zawsze jednak pozostanie w moim sercu. Przypominam sobie o
niej za każdym razem, kiedy widzę pojawiające się na moim ciele czarne ciapki,
które są podobno spadkiem po genach dalmatyńczyka w mojej rasie.
Kto się czubi ten się lubi.
Kto się czubi ten się lubi.
piątek, 9 stycznia 2015
PIES OSIOŁ
Nie
idę! Zapomnij! Nie, bo nie i już! Tak wyglądały moje pierwsze spacery. Nie
lubiłem, nie chciałem i zdecydowanie nie rozumiałem, zamiłowania innych
czworonogów do tego rodzaju aktywności. Samo hasło, „na dwór” całkiem fajne,
zakładanie obróżki też. Skoki i radość, ale potem otwierali drzwi i czar
pryskał. Rodzice chcieli mnie przechytrzyć i zabierali smaczki albo zabawki,
ale nie ze mną te numery. Byłem sprytniejszy. Mówili, że żaden ze mnie bull,
tylko zwykły osioł. Zwykły czy niezwykły, to ja nie wiem, ale chodzić nie chciałem.
Ewentualnie siku pod domem i z powrotem (ewentualnie, bo czasami głupio mi było
robić poza domem, więc trzymałem do powrotu i robiłem w przedpokoju od razu po
przekroczeniu progu). Myślicie, że szybko się znudziłem? A gdzież tam! Jeszcze
jako 6-cio miesięczny szczeniak lubiłem się zapierać. Potem mi się znudziło, ale
czasami dla rozrywki, przypominam rodzicom jaki potrafi być ze mnie osioł.
piątek, 2 stycznia 2015
SYLWESTER U PSA
Przedwczoraj
miałem bardzo dziwny dzień. Od samego rana było słychać co jakiś czas wybuchy,
po których Mama zachowywała się jak wariatka i podpuszczającym tonem zachęcała
mnie do zabawy. W sumie, to wcale mi to nie przeszkadzało. Każdy powód do
zabawy jest dobry, a jeżeli ten dźwięk zwiastuje jej rozpoczęcie, to ja nie mam
nic przeciw. Wieczorem kiedy strzelali częściej niż w ciągu dnia, we trójkę, a
w sumie to we czwórkę, bo Kong wybrał się z nami, poszliśmy do ogrodu. Zabawa
była przednia, choć trochę stresująca. W końcu nie mogłem zwracać żadnej uwagi
na wystrzały, bo jeszcze Mama narobiłaby mi, tymi swoim tekstami, wstydu przed
kolegami z osiedla. Tak więc, bawiłem się, i nawet ucho mi nie drgnęło na te
wszystkie wybuchy. Nie wiem o co to całe halo, bo przecież jestem odważny, i
może boję się własnego odbicia w szybie drzwi od balkonu, ale nie jakiś tam
głupich fajerwerków. Jednak z uwagi na to, że nie wszystkie psy, zwierzęta, a
nawet ludzie, są tak bohaterscy jak ja, to jednak mam nadzieję, że Wy odpuściliście
sobie strzelanie, tak jak moja rodzina i nie macie na sumieniu żadnej istoty.
Najlepszego w Nowym Roku!
Etykiety:
bullterrier,
bulterier,
english bullterrier,
nie strzelam w sylwestra,
pies,
pies witający Nowy Rok,
psi sylwester,
yoshi,
yoshkozaur
Subskrybuj:
Posty (Atom)