piątek, 2 stycznia 2015

SYLWESTER U PSA

Przedwczoraj miałem bardzo dziwny dzień. Od samego rana było słychać co jakiś czas wybuchy, po których Mama zachowywała się jak wariatka i podpuszczającym tonem zachęcała mnie do zabawy. W sumie, to wcale mi to nie przeszkadzało. Każdy powód do zabawy jest dobry, a jeżeli ten dźwięk zwiastuje jej rozpoczęcie, to ja nie mam nic przeciw. Wieczorem kiedy strzelali częściej niż w ciągu dnia, we trójkę, a w sumie to we czwórkę, bo Kong wybrał się z nami, poszliśmy do ogrodu. Zabawa była przednia, choć trochę stresująca. W końcu nie mogłem zwracać żadnej uwagi na wystrzały, bo jeszcze Mama narobiłaby mi, tymi swoim tekstami, wstydu przed kolegami z osiedla. Tak więc, bawiłem się, i nawet ucho mi nie drgnęło na te wszystkie wybuchy. Nie wiem o co to całe halo, bo przecież jestem odważny, i może boję się własnego odbicia w szybie drzwi od balkonu, ale nie jakiś tam głupich fajerwerków. Jednak z uwagi na to, że nie wszystkie psy, zwierzęta, a nawet ludzie, są tak bohaterscy jak ja, to jednak mam nadzieję, że Wy odpuściliście sobie strzelanie, tak jak moja rodzina i nie macie na sumieniu żadnej istoty. Najlepszego w Nowym Roku! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz