niedziela, 15 lutego 2015

To już rok!

Dziś obchodzę wyjątkową rocznicę. Dokładnie rok temu, w moim życiu, wydarzyło się coś niezwykłego. Na początku strasznego. Przyjechały po mnie dwa człowieki, i tak po prostu zabrały, od mamy, od rodzeństwa, od wszystkiego, co znałem. Bardzo się bałem, na początku nie przestawałem się telepać. Ci nowi, starali się mnie jakoś ośmielić – mówili debilnymi głosikami, pokazywali jedną, drugą, trzecią zabawkę, ale to mi wcale nie pomagało. Wtedy, coś zobaczyłem. Był to rzep, przy mankiecie kurtki, jak się później okazało mojego nowego Taty. Niepewnie podszedłem i zacząłem go podgryzać, a później już jakoś poszło. Zacząłem rozdawać buziaczki, i tak robię do dziś, zresztą nie tylko to, bo ubrania też dalej lubię podgryzać. Po wielu godzinach, spędzonych w samochodzie, w końcu dojechaliśmy do domu, gdzie czekała jeszcze Babcia. Nie spodziewałem się, że tak przerażające wydarzenie, przemieni się we wspaniałą przygodę. 


sobota, 14 lutego 2015

BULLENTYNKI

Dziś dla wielu osób jest naprawdę wyjątkowy dzień. Ja również zaliczam się do tego grona. Nie ma nic przyjemniejszego, niż okazywanie bliskim swoich uczuć. Nawet kiedy Mama, czy Tata, nie chcą moich buziaków, bo właśnie skończyłem poranną toaletę, to i tak wiem lepiej, że muszę im je sprezentować. Niektórzy uważają, że bull to wielki mięśniak i maszyna do zabijania, a to nieprawda. Moja postura jest uwarunkowana tylko jednym. W małej klacie, moje gigantyczne serducho po prostu by się nie zmieściło. Życzę wszystkim wiele miłości przez cały rok. Jeżeli, z jakiś powodów, jej Wam zabraknie, to poszukajcie w okolicy bulla. Na pewno w jego wielkim sercu znajdzie się miejsce również i dla Was. 


czwartek, 12 lutego 2015

TŁUSTY CZWARTEK U BULLA

Dziś rozpoczyna się trzydniowy maraton. Maraton nie byle jaki, bo dni wyjątkowych. Na starcie, mamy Tłusty Czwartek, następnego dnia, piątek 13-go, a pojutrze, Walentynki. O ile piątek, ani liczba 13, nie robią na mnie wrażenia, tak zupełnie inaczej jest w przypadku dwóch pozostałych dni. Walentynki, to święto dla mnie wprost idealne, bo w końcu kocham cały świat, ale o tym więcej w sobotę. Natomiast Tłusty Czwartek, dzień celebrowania obżarstwa, czyż może być coś wspanialszego. Sam, co prawda pączków jeść nie mogę, ale za to Mama, żeby mi nie było przykro, od samego rana częstuje mnie żwaczami i innymi psimi łakociami. Na dodatek, mam donuta jak żywego, ale z pluszu. W środku z moim ulubionym nadzieniem – piszczałką. To na pewno będzie bardzo pyszny dzień.